Wpuszczony w kanał – Wenecja umie zaskoczyć

Wenecja? „Miasto dla zakochanych…”. „Miliony turystów…”. „Smród od kanałów i kosmiczne ceny…”.

Nie ukrywam, że takie zdania padające z ust znajomych nie do końca przekonywały mnie do zakupienia wycieczki w ten region Europy. Na szczęście po raz kolejny dałem się ponieść emocjom i zaufałem własnej „głupocie”. Po trzydniowym pobycie w jednym z najbardziej „egzotycznych” miejsc Starego Kontynentu stwierdzam krótko i dosadnie: jeśli macie do wydania trochę gotówki, nie powinniście się nad niczym zastanawiać. Gondolier wykrzykujący słowa: „spaghetti”, „pizza” czy „carbonara” zostanie w pamięci na długie, długie lata.

Kanał

Restauracja

À propos jedzenia. Myślałem, że jeszcze przez długi czas nie dam się namówić na skosztowanie owoców morza i teraz plułbym sobie w brodę. Smak dobrze przyprawionej ośmiornicy czy krewetki zaczął konkurować z moim ulubionym… kurczakiem. W regionalnych sklepach każdy znajdzie coś dla siebie, choć ja na pewno nie zostanę fanem spożywania „gumowych” kalmarów – w przeciwieństwie do Dominiki!

Dominika i meduza

Owoce morza

Oczywiście, da się tam zmęczyć
Turyści często pytają się przewodników, jaki jest najlepszy sposób na zwiedzenie tego miasta. Po krótkim, ale intensywnym pobycie stwierdzam, że najmądrzej jest się tam po prostu zgubić. Każdy przebyty most i każdy wyłaniający się krajobraz zza kolejnych uliczek przyprawia o zawrót głowy. (Aaa… właśnie. Przed wyjazdem nie zapomnijcie usunąć zbędnych aplikacji z telefonów. Dodatkowa pamięć na setki zdjęć na pewno wskazana).

Venezia

Widok z mostu

Po pierwszym dniu spacerów, licznik kroków w iPhone pokazał mi dystans 16,4 km. Byłem trochę zdziwiony, bo moje nogi odczuwały bardziej 35 km wędrówki po polskich Tatrach. Nie zmienia to jednak faktu, że ilość zobaczonych miejsc i poznawanie zupełnie innej kultury zrekompensowały mi tę chwilową niedogodność.

Wpływanie do Wenecji

Widok z lądu

W nieco opuszczonej części Wenecji, naszą uwagę przykuli przede wszystkim uczniowie, którzy nie zważając na miliony turystów, hałas i ruch, bez większego zastanowienia zmierzali do szkół z wyładowanymi po brzegi plecakami. To niejedyny widok z życia codziennego, który mnie zaskoczył. Nie potrafiłem sobie wyobrazić m.in. pracy weneckich szpitali, ale ku mojemu zdziwieniu, czekając na jeden ze statków byliśmy świadkami transportowania starszej, schorowanej kobiety właśnie do jednej z placówek w „mieście na wodzie”. Wtedy dotarło do mnie, że dla mieszkańców tego regionu świata nie istnieje słowo: niemożliwe.

22635098_1433990263320737_1199463021_n

Nie bój się wydatków
W wielu przypadkach zwiedzający z naszego kraju tak bardzo przejmują się kosztami związanymi z wyjazdem, że potrafią przegapić 70% pięknych widoków. Tak naprawdę, nie ma się czym przejmować. Pizza, kawa i wino są tam dostępne co 20 metrów, a ich ceny nie zwalają z nóg. Za skromnych dziesięć euro możecie wyjść z knajpy z uśmiechem od ucha do ucha. Poza tym za drobną opłatą skorzystacie z usług gondolierów, wjedziecie na piękną wieżę widokową na Placu Świętego Marka i przespacerujecie się po Pałacu Dożów, który jest połączony z ogromnym muzeum.

Wieża widokowa

My

Plac Świętego Marka

Dodaj komentarz