Urocze Francuzki i labirynt w Trieście – Chorwacki rollercoaster

Pierwsza daleka podróż za granicę… i jak to bywa, setki pytań w głowie. Nie wiedziałem, co mnie czeka, dlatego na kilka tygodni przed wyjazdem postanowiłem się wyluzować, odłożyć trochę pieniędzy i obserwować rozwój sytuacji.

Cel wycieczki? Chorwacja i miejscowość Rabac. Nawigacja pokazywała 1242 kilometry i ponad trzynaście godzin jazdy. Myślę sobie: Super. Usiądę, odpalę grę na telefonie, może otworzę książkę. Stracę poczucie czasu, podniosę głowę i będę na miejscu!

22834441_839883966191972_1625758705_n

Rzeczywistość wyglądała nieco inaczej, ale nie mam zamiaru narzekać na nic, co miało miejsce. Po dziewięciu godzinach monotonnej jazdy, na jednej z austriackich autostrad kierowców dopadł kryzys. Nie było innego rozwiązania. Musieliśmy znaleźć nocleg i poczuć pod sobą materac, chociaż na siedem godzin. Padło na małą miejscowość Leibnitz, której powierzchnia wynosiła niecałe 6 kilometrów kwadratowych. Jak się później okazało, nawet tam mieszkańcom w idealny sposób udało się zagospodarować tę przestrzeń i wybudować piękny rynek.

Po krótkim zwiedzaniu, zrobieniu kilku zdjęć i skonsumowaniu śniadania, ruszyliśmy w dalszą podróż. Moje oczy wyglądały, jak pięciozłotówki, kiedy pierwszy raz ujrzałem zarys Alp. Trzy godziny później pojawiła się jeszcze otwarta buzia, bo widoki chorwackich tuneli, znajdujących się we wnętrzu gór zrobiły ogromne wrażenie. Byłem na tyle zafascynowany przemierzaniem kolejnych kilometrów, że słysząc zdanie: „Za 20 minut dojeżdżamy do hotelu”, najzwyczajniej w świecie poczułem się rozczarowany.

22835246_839887552858280_1583022816_n
Na szczęście, nie był to koniec wyjątkowych widoków. Nie wiem, czy znajdzie się ktoś, kto ma podobne zdanie do mojego, ale mimo braku piaszczystych plaż, Chorwacja ma jedno z najlepszych wybrzeży na Starym Kontynencie. Połączenie pięknych krajobrazów gór i otwartego morza trudno oddać na zdjęciu, ale zapewniam, że w takich momentach każdy z osobna czuje się jednym z najlepszych fotografów na świecie!

Francuski numer
Podczas czternastodniowego pobytu udało mi się zapoznać dwie obywatelki Francji. Jak to bywa, ciężko było się porozumieć w wymarzony sposób, ale obie strony wyciągnęły od siebie najważniejsze informacje. Pozostaje mi tylko żałować, że zgubiłem jeden z numerów telefonu, bo otrzymałem zaproszenie do Paryża z noclegiem w okolicy portu lotniczego Charles de Gaulle’a.

23231779_844827152364320_1099265246_n

Wracając w pamięci do tamtych momentów mam przed oczami również obrazy ogrodów, które wyłaniały się zza rogów ulic, co 35 metrów. Po raz pierwszy spotkałem się z dziesiątkami nowych gatunków roślin, a nad głowami rosły jasnozielone kiwi. Chciałem nawet zabrać ze sobą kilka na pamiątkę, ale jeden z mieszkańców Rabacu nie okazał się najsympatyczniejszą osobą, którą poznałem w życiu. Zamiast soczystego owocu w dłoni, zobaczyłem kij od szczotki i zbliżającą się rozzłoszczoną dwumetrową postać. Uznałem, że zdecydowanie lepiej wydać dwa euro, ale mieć czym pogryźć ten soczysty przysmak.

22834315_839884016191967_1337416117_n

Labirynt w Trieście
Pamiętajcie! Jeśli przyjdzie Wam do głowy pomyśl, że za zaoszczędzone pieniądze udacie się na jednodniową wycieczkę do Wenecji, unikajcie jak tylko możecie przeklętego miasta o nazwie – Triest. Brzmi to niezbyt normalnie, ale wjechanie w ten rejon po godzinie 21:30 wiąże się z ewentualnym zachorowaniem na nerwicę. W baku pozostało nam paliwa na 60 kilometrów, a do pokonania mieliśmy nieco ponad 90. Myślicie, że Włosi poczekają na Was na stacjach benzynowych? Niestety, nic z tego. Poza tym, nigdy nie widziałem tak źle rozplanowanego miast, skupiając się tylko i wyłącznie na dostępnych tam drogach. Ciężko liczyć na wariującą nawigację oraz przechadzających się mieszkańców, którzy mylą kierunek „na Austrię” z kierunkiem „na Australię”. Kiedy już wyjedziecie z tego labiryntu zdecydowanie dłużej będziecie wspominać tę drogę niż wycieczkę do „miasta na wodzie”.

23232156_844827159030986_1382815790_n

Na koniec wspomnę jeszcze o cenach, które moim zdaniem nie były wygórowane. Nic więc dziwnego, że co dwa kilometry słychać było nasz ojczysty język. Chorwacja, to popularny region Europy, który odwiedzają tysiące Polaków. Uwaga, teraz Was namawia i piszę: warto spędzić tam kilka dni i ogrzać się na skalistych plażach!

23318827_844846642362371_504228294_n

Z Madonną przez Alpy – W Szwajcarii szczęka opada

Pierwszy wyjazd w Alpy planowałem około 7-10 minut. Dobrze, że zajęło mi to tak mało czasu, bo kilkadziesiąt sekund później mógłbym zwątpić w słuszność tej decyzji i pojawić się tam dopiero za kilka lat.

Jak to bywa z zagranicznymi wyjazdami… przeżyłem kilka naprawdę absurdalnych, ale komicznych sytuacji. Gdyby ktoś kilka miesięcy wcześniej powiedział mi, że zabłądzę na wąskich uliczkach w Sankt Moritz i przez przypadek zrobię sobie zdjęcie na prywatnej – nieogrodzonej w całości – posesji Madonny, raczej puknąłbym się w głowę. I choć przez mgłę nie było mi dane zobaczyć wymarzonego widoku nad jeziorem w Zurychu, to przejażdżka koleją „w środku” Alp wynagrodziła mi kilka godzin bez odpowiedniego humoru.

3

Szczęka w dół
Nic nie poradzę na to, że w górach czuję się najswobodniej i właśnie tam potrafię zwrócić uwagę na kwestie, które pomijam w codziennym życiu. Zawsze cieszyłem się na wyjazdy do Zakopanego czy Wisły, ale dopiero podróż w okolice kantonu Gryzonia udowodniła mi, że człowiek jest bezradny w starciu z naturą. Nie sądziłem, że organizm odmówi mi posłuszeństwa na wysokości przekraczającej nieco ponad 3 tysiące metrów. Uczucie „nóg z waty” i zawrotów głowy po spojrzeniu w dowolnym kierunku zostały mi w pamięci do teraz. Wprawdzie nikomu nic się nie stało, ale miny osób towarzyszących w podróży mówiły wszystko. Chyba nigdy nie widziałem tylu pełnoletnich osób z takim przerażeniem w oczach.

4

Snapchat-359592782292597469

Szczyt za szczytem
Będąc w okolicach Sankt Moritz niewskazane jest oszczędzanie! Zdecydowanie lepiej wydać kilkanaście euro na bilet i przejechać się kolejami retyckimi. Nie potrafię opisać widoków, które wyłaniały się tam, co kilkadziesiąt sekund, ale mam nadzieję, że zdjęcia w jakimś stopniu pozwolą Wam sobie to uzmysłowić. Podróż na wysokości 3500 m.n.p.m. nie byłaby niczym szczególnym, gdyby nie fakt, że podczas postoju na jednej ze stacji minęła nas grupa 15 kolarzy, którzy wspólnie z trenerem przygotowywali się do kolejnego wyścigu. Widok drogi wyglądającej, jak polska autostrada na takiej wysokości robił wrażenie. Tak samo, jak górskie jeziora i wodospady oddzielające od siebie kolejne szczyty.

1

6

7

Siedząc wygodnie w pociągu, robiąc zdjęcia i podjadając czekoladowe przysmaki prosto od Szwajcarów stwierdzam, że czułem się jak dziecko, które dostaje pod choinkę wymarzony prezent. Zapewne nie zobaczyłem nawet 5% widoków w tych górskich kurortach, ale to jedynie motywacja, by za jakiś czas znów tam wrócić.

5
Nie trzeba mieć milionów
Wbrew pozorom, kosz takiego wyjazdu nie powinien powalić nikogo z nóg. Za tydzień objazdowej wycieczki zapłacicie maksymalnie 1600 złotych. Wiadomo, wyjazd w polskie góry wyniesie Was mniej, ale momentami warto „odkręcić kurek” i zrobić coś bardziej szalonego. Przecież w takich regionach świata liczy się przede wszystkim spontaniczność i chęć zobaczenia jeszcze czegoś lepszego i jeszcze czegoś lepszego… a zapewniam każdego z osobna, że będąc tam na miejscu, trudno poczuć się rozczarowanym :).

8

9